Tomasz Sobania biegnie do Maratonu w Grecji i z powrotem!
Tomasz Sobania – miłośnik biegania, podróży i pomagania innym – wyruszył w kolejny wielki bieg – zamierza pokonać 3600 km w 90 dni. Tym samym przebije swoją poprzednią trasę z Gliwic do Barcelony aż o 1100 km. Jak zwykle w przypadku biegów organizowanych przez Tomasza wydarzeniu towarzyszy zbiórka charytatywna. Tym razem biegacz razem z Fundacją Qlavi zbiera pieniądze na zakup pięciu urządzeń, które pomogą w funkcjonowaniu osobom z niepełnosprawnością ruchową. Link do zbiórki:
Mocne nogi, mocne serce
Nie jest to pierwszy raz, kiedy piszemy o wyczynach Tomasza. Pomimo młodego wieku, sportowiec ma ich na swoim koncie mnóstwo. To człowiek o wielu pasjach: biega, podróżuje, uprawia wspinaczkę, występuje na prelekcjach, przepłynął Ocean Atlantycki na pokładzie Daru Młodzieży, a także pisze książki. Jego największą specjalnością są jednak ekstremalne biegi, w trakcie których przebywa ogromne dystanse, codziennie pokonując trasę maratonu, czyli 42 km. Takich biegów zrealizował już kilka.
Zaczął „skromnie” (w porównaniu do swoich późniejszych wyczynów): pokonał 300 km w 7 dni, Szlakiem św. Jakuba do Santiago de Compostela w 2018 roku. Kolejna trasa to już 756 km. z Zakopanego do Gdyni – Tomek przebiegł ją w 18 dni.
Chociaż sport to ogromna pasja Tomasza Sobanii, jest coś, co zajmuje go jeszcze bardziej. To pomaganie innym. Każdemu organizowanemu przez niego biegowi towarzyszy charytatywna zbiórka, która jest czynnikiem motywującym go do jeszcze cięższej pracy. Podczas biegu do Santiago de Compostela pomógł zebrać 3000 złotych dla Laury cierpiącej na dziecięce porażenie mózgowe. Tak jak trasy, tak też i zbierane kwoty rosły z czasem. W trakcie kolejnego biegu – któremu towarzyszyła zbiórka pod hasłem „Ja biegnę, Ty pomagasz” – akcja przyniosła aż 30 000 złotych, które przeznaczone były na leczenie pani Dominiki chorej na nowotwór
Bieg maratonami do Rzymu
Trasa 756 km. z Zakopanego do Gdyni oczywiście robi wrażenie, ale dla Tomka to był wstęp do jeszcze większych wyczynów. Młody biegacz dopiero się rozkręcał. W trasie z Częstochowy do Rzymu przebiegł aż 1500 km. Nie obyło się wtedy bez problemów: choroba spowodowała opóźnienie, a nawet widmo, że biegu w ogóle nie uda się ukończyć. Podczas tych trudnych chwil sportowiec się nie poddawał, a w komunikacji z fanami wciąż tryskał optymizmem. Tym samym pokazał, że do biegów jest rewelacyjnie przygotowany nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Przetrwał chorobę, wyzdrowiał i pokonał trasę do końca. Ostatniego dnia przebiegł aż 80 km! Wszystko po to, aby zdążyć na audiencję u papieża Franciszka.
Więcej o tym biegu pisaliśmy tutaj:
Maratonami do Barcelony
Przebiec 1500 km maratonami to wspaniały wyczyn, ale dla Tomka to wciąż mało. W swoim stylu po powrocie zaczął planować kolejny bieg. Tym razem zamierzał pokonać 2500 km w 60 dni. Również i tym razem nie obyło się bez trudności. We znaki wdawała się pogoda oraz zdrowie – 10 dnia uciążliwe zaczęły się stawać odciski, które sam sportowiec opisał jako „płonące żywym ogniem”. Tomasz jednak pokonał wszelkie przeciwności i raz jeszcze spełnił wyznaczony sobie cel. Dobiegł do Barcelony, po drodze zbierając pieniądze wraz z Fundacją Arka Noego z Gliwic zajmującą się terapią uzależnień wśród młodzieży. Fundusze były potrzebne, aby otworzyć klub dla młodzieży i stworzyć dla niej bezpieczną przestrzeń, w której będą mogli walczyć z uzależnieniami.
Więcej o biegu maratonami do Barcelony pisaliśmy tutaj:
Do Grecji i z powrotem
W tym roku Tomasz raz jeszcze zwiększył dystans, jaki zamierza przebiec. 19 marca wyruszył ze Stadionu Śląskiego w Chorzowie do Maratonu w Grecji. Następnie wróci stamtąd ze zniczem olimpijskim z powrotem na Stadion Śląski. Łącznie – 3600 km w 90 dni. Gdy piszemy te słowa, Tomek ma za sobą 210 km. Znając jego wcześniejsze dokonania, nie zatrzyma się, dopóki nie spełni postawionego przed sobą celu.
FLORAHUMUS ma zaszczyt wspierać Tomasza Sobanię w jego zmaganiach. Tomku – gratulujemy kondycji i pasji, z jaką realizujesz swoje marzenia oraz życzymy dalszych sukcesów!
(Zdjęcie pochodzi z archiwum Tomasza Sobanii)